Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/desinit.to-podawac.podhale.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server865654/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server865654/ftp/paka.php on line 17
ość i z przejęciem

Nichols Bentz. – Spojrzał na Hayesa. – Ale taki facet jak on, co ma forsy jak lodu, ma też

Odprawieni jednym skinieniem głowy szefa, mężczyźni szybko podnieśli się z krzeseł i, żegnani cichymi,
- Po co ktos miałby stac na srodku górskiej drogi w
odznaka, a Marli serce podeszło do gardła.
strone drzwi.
pokazywac.
Ona była coraz bli¿ej.
gwałtownie, zadr¿ała. Kurczowo chwyciła za porecz łó¿ka.
- Wiem, wiem, to dziwne, ale tak własnie było. - Eugenia
zamierzała szybko wrócić do Bad Luck. Postanowiła, że wtedy go odwiedzi.
Mimo wszystko Bad Luck w stanie Teksas na razie miało być dla niej przepustką do lepszego życia. Ten mały
- Do diabła, Marla, nie mo¿emy tego zrobic.
- Nie zginał, ale doznał powa¿nego uszkodzenia mózgu.
ulga. Spróbowała otworzyc ten katalog, wtedy jednak okazało
Ale dzisiaj wydawał sie wyraznie poruszony. To musiało

tańczący mech, nie była już taka pewna. Zacisnęła dłoń na pistolecie. Nie ma zamiaru chować się w samochodzie, jak mysz zagoniona w kąt, i czekać, aż ktoś się na nią - przepraszam, na Caitlyn - rzuci. Od czego pistolet Charlesa? Zadzwonił telefon. Niepotrzebnie zabrała go z samochodu. Ten, kto na nią czyhał, też musiał to usłyszeć. Schowała się za starym budynkiem pompowni, odebrała telefon, ale nie odezwała się. Jakikolwiek hałas natychmiast naprowadziłby na nią zabójcę. Już miała wyłączyć komórkę, gdy usłyszała płacz dziecka. Żałosne rozpaczliwe zawodzenie. - ...Mamusiu? Gdzie jesteś? Kelly wstrzymała oddech. Serce ścisnęło jej się boleśnie. Więc na tym to polega. Ktoś sobie pogrywa na uczuciach Caitlyn, na jej macierzyńskiej miłości i poczuciu winy. A głos Jamie służy za przynętę. Kelly przylgnęła całym ciałem do drewnianej ściany, łuszcząca się farba drapała ją w szyję. - Jestem tutaj, kochanie, idę po ciebie - wyszeptała. - Jest ciemno, boję się. Kelly rozejrzała się: pomieszczenia gospodarcze, stary garaż, piwnica na owoce... stajnie i stare baraki dla niewolników. - Wiem, że się boisz, kochanie. Powiedz mi tylko, gdzie jesteś... Mamusia po ciebie przyjdzie. - Starała się mówić drżącym głosem w nadziei, że ten, kto dzwoni, weźmie ją za Caitlyn. Udając płacz, zapytała: - Jamie? Kochanie, możesz mi powiedzieć, gdzie jesteś? - Nie wiem... jest... ciemno... strasznie... jest... jest tu... pełno ziemi i szkła i brzydko pachnie... - Zaczęła płakać i przez chwilę Kelly omal nie nabrała się na tę nieudolną sztuczkę z przestraszonym dzieckiem. Omal. Ale nie do końca. - Mamusiu, proszę, przyjdź tutaj! - Już idę - wyszeptała. - Mamusia musi się teraz rozłączyć. - Nie! Proszę... kocham cię, mamusiu, tak się boję... - Połączenie zostało przerwane. Kelly zamarła. Nie spodziewała się, że ten ktoś się rozłączy. Chyba że już ją namierzył. Cholera. Ogarnął ją strach. Musi zachować jak największą ostrożność, pozostać w ukryciu. Bezszelestnie minęła szopę i poidło dla zwierząt. Gdzie tu można się ukryć... gdzie można się ukryć w Oak Hill... jakie dostała wskazówki? Czego dowiedziała się od rozmówcy naśladującego szept dziecka? Jest ciemno. Do diabła, wszędzie tu jest ciemno. Pełno ziemi i szkła i brzydko pachnie. Piwnice. Ale tu było kilka piwnic, które... Nagle doznała olśnienia. Oczywiście, już wie gdzie. Bawiła się tam, gdy była dzieckiem. Adam pędził na łeb na szyję. Caitlyn zostawiła mu wiadomość, że jedzie do Oak Hill. Na szczęście zdążył ją jeszcze odsłuchać, ale zaraz potem bateria się wyczerpała. Nawet nie mógł nigdzie zadzwonić! Zacisnął dłonie na kierownicy. Nie ma czasu do stracenia.

Małe nó¿ki zawziecie kopały powietrze. James utkwił w niej
- Nie wiem - przyznała.
ciepło jego skóry. Tym razem sie nie opierała. Zamkneła oczy i

Uśmiechnęła się i zwolniła, wpatrzona w bliźniacze plamy świateł rzucanych przez reflektory samochodu.

Jakby i bez tego sprawy nie były wystarczająco skomplikowane, zobaczył Dawn Rankin
ludzi, warkot silników, ale wszystkie dźwięki docierały do niej, jakby stłumione, zapewne
– I nagle po tylu latach wsiadasz do samochodu i lecisz na zachód? Litości, tato. –

sie lekko nad skrzyneczka przy łó¿ku. – Pokazywałam tylko

i to w kółko, zdradzała go, do cholery, a on ją kochał. – Dygotała z wściekłości, ale nie
zadzwoni z głupim tekstem. A spotkania ze znajomymi nieżyjącej eks? Albo wydzwanianie
Bentz powtarzał sobie, że nie ma powodu do niepokoju, ale nawet Hayes tracił